czwartek, 2 lipca 2015

Małe zamieszanie i WAKACJE!

   Okey, ostatnio muszę przyznać nie miałam czasu pisać więc ten post jest za ostatnie dwa weekendy i ten co nastąpi teraz, ponieważ jadę do Niemiec do mojej cioci na wakacje i nie będę miała jak napisać w tym czasie. Było małe zamieszanie wraz z końcem roku szkolnego, bo miałam albo jakieś wycieczki do kina, McDonalda itd., albo jeździłam na badania do innego miasta :') więc poopuszczałam trochę sporo w ostatnich tygodniach. W wakacje planuję przeczytać ok. 20 dość grubych książek ( od 300 do 700 stron się wahają), pouczyć się z angielskiego i biologii (chciałabym wziąć udział w konkursie przedmiotowym) oraz nauczyć się w stopniu komunikatywnym języka hiszpańskiego! Cóż za odmiana :D. O tym co ciekawszego robię w Niemczech będę was w miarę możliwości informować i robić zdjęcia więc będzie dobrze! Wczoraj pomagałam montować tacie prysznic (wcześniej mieliśmy wannę) i ugotowałam obiad. W ogóle ostatnio dosyć dużo gotuję. Hmmm... pierwszą klasę gimnazjum ukończyłam ze średnią 5.28. Sądzę, że nawet dobrze mi poszło. 

   Wpadłam przed chwilą na pomysł, że moglibyście pisać e-maile do mnie z różnymi pytaniami. Te, które mogłyby być umieszczone na blogu, które dotyczą mnie czy czego innego, ale mogły by być to bym wstawiała raz na jakiś czas w postach odpowiedzi. Jakbyście miały jakąś życiową rozkminę, to na takie bym mogła odpisywać prywatnie. Kochani ja was nie znam, a często przydaje się usłyszeć opinię osoby trzeciej, która jest bezstronna. Tak myślę :) Co sądzicie o tym? Mam nadzieję, że z czasem się to przyjmie. Mój e-mail znajdziecie w zakładce Kontakty. 

   Na tym chyba skończymy ten króciutki, lecz treściwy post :)
Miłych wakacji! Będę przez cały czas ich trwania z wami, ale i tak wolę tego wam życzyć :)))))))))))))

niedziela, 21 czerwca 2015

"Zaklinacz czasu" - Mitch Albom

Hej wszystkim! Postanowiłam, że skoro kocham czytać książki, to może zacznę pisać dla was recenzję? Po części wam będzie łatwiej gdy będziecie chcieli zdecydować się na zakup oraz dla mnie, bo podszkolę się również w tej dziedzinie :) Heh, jest to moja pierwsza recenja więc proszę bądzcie wyrozumiali :D

 O twórczości Mitcha Alboma usłyszałam niedawno. Pierwsze jego dzieło jakie znalazłam w sklepie to "Zaklinacz czasu" (ang. The Time Keeper). Chociaż mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, to ta wyjątkowo mnie urzekła. Wydawała mi się być taka tajemnicza. Nie leżała u mnie zbyt długo na półce, gdyż prawie od razu zaczęłam ją czytać. Tak pochłonął mnie wątek, że przeczytałam ją na raz.
 Możemy znaleźć tam historię trzech zupełnie różnych osób. Dwie z nich żyją w czasach współczesnych, a trzecia w oddalonych o kilka tysięcy lat wstecz. 
 Dor miał dwójkę przyjaciół, z którymi zawsze się bawił. Jednym z nich była  piękna dziewczyna imieniem Alli, z którą z czasem się związał oraz Nim. Zabawa z nimi nie była jego jedynym zajęciem. Dor od zawsze czuł potrzebę liczenia wszystkiego, z czasem odkrywając coś przełomowego - czas. 
 Sarah Lemon jest zwykłą nastolatką jakich to wiele, z kompleksami, z dobrymi ocenami i zawsze chętna by pomagać w schronisku dla bezdomnych. Chęć niesienia pomocy innym nie była jednak głównym powodem dlaczego tam chodziła, ale chłopak imieniem Ethan. Tak, dla niego zrobiła by wszystko. 
 Victor Delamonte jeden z największych bogaczy na świecie, czegoż chcieć więcej? Odpowiedź jest prosta zdrowia. Głupim można być na wiele sposobów, ale tu wystarczyło mieć tylko pieniądze. Nieuleczalna choroba? Żaden problem, wystarczy poczekać kilka wieków.
 Dor chociaż pod względem ewolucji człowieka wydawać się będzie "najgłupszy" z nich wszystkich, to gotów wypełnić swoją misję wybierze najmądrzejsze decyzje. Wystarczy jeden moment aby zrozumieć jakie znaczenie ma dla nas czas, jedna chwila by zmienić pogląd na to co nas otacza.
 Książka jest naprawdę wciągająca, pełna tajemniczości i filozofii życiowych. Każdy kto ją przeczyta jest w stanie spojrzeć inaczej na otaczający nas świat, zacząć dostrzegać więcej plusów życia. Podział na ponad 80 podrozdziałów zdecydowanie ułatwia czytanie. Wytłuszczone momenty nie oznaczające wcale niczego ważnego tworzą dzieło bardziej intrygującym. 
 "Zaklinacz czasu" jest u mnie stanowczo na pierwszym miejscu na liście ulubionych książek. Lekkość czytania jest wielkim plusem tego bestselleru. Historie w sprytny sposób łączą się ze sobą a całość jest zdecydowanie zgrana. Autor ukazuje również jedną z możliwości tego jak Wieża Babel mogła zostać zniszczona oraz odnosi się w pewnym stopniu do historii. 
 Zachęcam do kupowania dzieł Mitcha Alboma. Zmuszają one do refleksji i różnych przemyśleń. Aktualnie na swojej półce goszczę jeszcze dwie jego inne książki: Jeszcze jeden dzień oraz Pierwszy telefon z nieba. 




Spróbujcie wyobrazić sobie życie bez odmierzania czasu.
Pewnie nie potraficie. Zawsze wiecie, jaki jest miesiąc, rok, dzień tygodnia.
A jednak przyroda nigdy nie zwraca uwagi na czas. Ptaki się nie spóźniają. Pies nie patrzy na zegarek. Sarny nie martwią się kolejnymi urodzinami.
Tylko człowiek odmierza czas.
Tylko człowiek odlicza godziny.
I właśnie dlatego jedynie człowiek doświadcza paraliżującego strachu, którego nie zniosłoby żadne inne stworzenie.
Strachu przed tym, że zabraknie mu czasu.


"Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe. Jeżeli nigdy niczego nie tracimy ani nie poświęcamy, nie potrafimy docenić tego, co mamy."

"Zastanówcie się nad słowem „czas”. Używamy go w tylu wyrażeniach. Spędzać czas.
Marnować czas. Zabijać czas. Tracić czas. Zdążyć na czas. Najwyższy czas. W stosownym czasie. Poza czasem. Przez dłuższy czas. Stracić poczucie czasu. Pilnować czasu. Być na czas. Mieć dużo czasu. Szkoda czasu. Wyścig z czasem. Wyrażeń z czasem jest więcej niż minut w godzinie."










 Okej kochani, to chyba na tyle w tej mojej pierwszej recenzji. trzymajcie się i do zobaczenia!





czwartek, 18 czerwca 2015

Łamiąc prawo dobrego bloga

 Na samym początku chciałabym napomnąć to, że ten blog nie ma być jak te wszystkie "modowe" itd. Będzie on po prostu inny. Nie mam czasu na przerabianie zdjęć aby każde idealnie współgrało z innym. Tu nie chodzi o to, aby wszystko było idealne, tylko o to, abyście same/sami mogli się zainspirować tą chęcią do robienia czegoś, czego normalnie byście nie zrobili, bo "nie chce mi się", "jeszcze sobie paznokieć połamię", "a jak mój crush to zobaczy" to zobaczy i nic się nie stanie. Przynajmniej nie weźmie cię za nudziarę. Tak więc taki jest mniej więcej zamysł tego bloga.


 Ostatni weekend (czyt. 13-14 bo wam się może pomieszać) spędziłam wręcz wspaniale. W sobotę jako czynna wolontariuszka pomagałam na festynie:


Ja robiąca waty cukrowe :')

Robiłyśmy takie mega dłuuuuugie coś (tu jest tylko część) w ogromnym słońcu

Ja owinięta nie wiem czym



 Zaś w niedzielę biegłam na koziołkach (taka nazwa zawodów) i przybiegłam jako jedna z pierwszych *kładzie rękę na piersi i patrzy dumnym wzrokiem w stronę nieba*. Niestety nie mam żadnych zdjęć :C ale później się spotkałam z przyjaciółką i tu już mam:


Szłyśmy przez cmentarz...


Boska rzeczka na polance :)


Okej dzieci moje drogie, tym akcentem kończymy na dziś. Trzymam za was kciuki!

Coraz bliżej do wakacji

 Tak jak wspomniałam post wcześniej zabieram się do  zrobienia czegoś ze swoim "nudnym" życiem. W sobotę gdzieś do godziny 17 leżałam w łóżku i oglądałam telewizję (nie wliczając tego, że wcześniej odwoziłam z ciocią dziadków na przystanek skąd pojechali do Chorwacji na tydzień) i przypomniałam sobie co postanowiłam. Ruszyłam swoje cztery litery z tego boskiego łoża i wyszłam na dwór. Dom moich dziadków, u których spędziłam weekend znajduje się w pięknej wiosce. Wzięłam deskorolkę i jeździłam z pół godzinki po podwórku. W między czasie weszłam na jakąś drabinę po czym po chwili znajdowałam się na dachu garażu. Później zbierałam z ciocią jajka od kur i bawiłam się w przyczepie :D. Na koniec dnia jakieś dwie godziny próbowałam wbić siatkę do badmintona po czym okazało się, że był tam w ziemi kamień ;-;. Pograliśmy i było okej nie patrząc na to, że była ustawiona pod kątem ok. 60 stopni.

Pożegnanie cioci z babcią (przed wyjazdem do Chorwacji)

Pies mojej babci i mojej przyjaciółki

Ta słynna siatka i myjąca się Lenka

Las koło domu moich dziadków
 Następnego dnia, w niedzielę spotkałam się z moją najlepszą przyjaciółką i razem pojechałyśmy na wodospad, ganiałyśmy po krzakach/lesie itd.

Patrząc nie patrząc, ten weekend minął całkiem dobrze. 

PS Dodaję ten post z półtoratygodniowym opóźnieniem za co przepraszam.

piątek, 5 czerwca 2015

Nietypowo dla siebie

 Ostatnio trochę rozmyślałam i stwierdziłam, że marnuje sobie życie. Dzień w dzień wygląda to mniej więcej tak: wstaje, idę do szkoły, wracam, oglądam tv, śpię ok. godzinki, wstaje, jem obiad czy kolacje zależy kiedy się obudźę, myje się, po północy odrabiam zadania domowe, czytam ff i śpię. I tak na okrągło. Ostatnio zrobiło się cieplej, ja odpoczęłam trochę na zielonej szkole nad morzem i jestem w stanie stwierdzić, że moje życie mnie po prostu nudzi. Nie robię nic ciekawego, a jest tyle rzeczy, które można by było zrobić, tyle ludzi, których można było by poznać. Tak szczerze stwierdziłam tak po powrocie z wycieczki. Wspominałam sobie akurat jak na dyskotece wszyscy tańczyli belgijkę oraz ognisko na, którym parę osób z mojej klasy (włączając mnie) i ze starszych śpiewało i kołysało się w rytm muzyki. Chociaż było zimno i przede wszystkim bardzo późno nikt o tym nie myślał. To jest naprawdę wspaniałe jak można zapomnieć o swoich problemach, a poza tym bardzo integrujesz się z resztą grupy. Każdemu człowiekowi potrzebna jest taka odskocznia od codziennego życia, od tej rutyny, nostalgii. Teraz próbuję sobie przypomnieć wieczory, które spędziłam sama nic nie robiąc, bądź siedząc na Facebooku, Instagramie itd. nie potrafię sobie wyobrazić choć w małym stopniu co wtedy robiłam. Po prostu nie było to ciekawe. Następnie zaczęły napływać wspomnienia z obozów harcerskich (jak jeszcze byłam harcerką) i ogółem z wszystkich imprez, ognisk. To wszystko pamiętam jak by było zaledwie wczoraj. Zdziwienie? Ogromne! Koniec końców stanęło na tym, że nie chcę więcej marnować swojego życia. Mam coraz więcej pomysłów jak uczynić każdy tydzień ciekawszym. Jak będę starsza oczywiście, zamierzam wybrać się w podróż autostopem, skoczyć na bungee, wyskoczyć z samolotu ze spadochronem, wbić komuś na wesele w przebraniu superbohatera albo jakiejś magicznej rusałki i wiele, wiele więcej. Przy tym wszystkim chcę oczywiście poznać masę ludzi, bo to jest naprawdę frajda. Piszę ten post z dwóch powodów. Po pierwsze chcę abyś sam zobaczył czy twoje życie jest takie jakbyś chciał aby ono było i po drugie, stwierdziłam, że to będzie taki jakby motyw przewodni tego bloga. Co tydzień będę starać się wrzucać posty z relacjami z całych siedmiu dni jak udało mi się ich nie zmarnować. Mam nadzieję, że ta krótka notka jakoś zmotywuje cię do działania. I na koniec oficjalnie życzę wam szczęścia w podciąganiu ocen, aby mieć jak najwyższą średnią.  Do zobaczenia kochani!